2015 r. Ekspedycja SANTI
W dniach 10 – 17 maja 2015 roku udało się nam zrealizować w ramach przedsięwzięcia SANTI ODNALEŹĆ ORŁA kolejny etap poszukiwań na Morzu Północnym okrętu ORP Orzeł. Poprzedzająca rejs akcja załadunku i transportu niezbędnego do poszukiwań sprzętu przebiegła bez większych problemów. Zwyczajowo już ekspedycję rozpoczęliśmy w porcie Whitby, zaś do badań dna wykorzystaliśmy tę samą jednostkę co rok wcześniej, a mianowicie statek o dumnej nazwie Chieftain. Skład załogi uległ w ciągu roku nieznacznej zmianie, choć nowi jej członkowie, jak się później okazało zaskoczyli nas swą determinacją i fachowością.
Założenia jakie legły u podstaw planów ekspedycji były nieco odmienne od zeszłorocznych. W roku 2014 skupiliśmy się bowiem głównie na badaniu znanych i domniemanych miejsc zalegania na dnie wraków oraz przeszkód nanoszonych na mapy rybackie, w tym miejsc zaczepów sieci trałowych. Wytypowane do zbadania miejsca znajdowały się w odległości nawet do kilkunastu i więcej mil od miejsca ataku samolotu Królewskich Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii jaki miał miejsce w dniu 3 czerwca 1940 roku na niezidentyfikowany okręt podwodny. Okręt, który wedle ówczesnego raportu załogi samolotu, był niezwykle zbliżony wyglądem do polskiego ORP Orzeł.
W wyniku ekspedycji przeprowadzonej w roku 2014 zdołaliśmy wykluczyć, aby na którejś ze zbadanych wówczas pozycji w pobliżu miejsca ataku znajdował się wrak polskiego okrętu podwodnego. Tak więc jedyną możliwością weryfikacji hipotezy, iż do zatopienia okrętu doszło w wyniku opisanego zdarzenia, pozostało przeprowadzenie metodycznego badania całego dna morskiego w pobliżu miejsca ataku przeprowadzonego przez brytyjski samolot. Problematyczny jest oczywiście obszar dna jaki powinien zostać w tym celu zbadany, wpływa na to zarówno wielkość błędu nawigacyjnego popełnionego przez lotników, jak również możliwość pewnego oddalenia się okrętu od punktu zrzucenia bomb, zakładając, iż nie od razu spoczął on na dnie morza. Analizując inne podobne zdarzenia z 1940 roku (choć nie ma ich zbyt wiele) zweryfikowaliśmy, iż potencjalny błąd nawigacyjny z dużą dozą prawdopodobieństwa mieścić się może w granicy 6-7 mil morskich.
Z uwagi na opisaną zmianę metodyki zaplanowanych prac hydrograficznych, koniecznym było dokonanie doboru nieco innego sprzętu umożliwiającego przeprowadzenie zaplanowanych badań. Wobec wymaganej systematyczności badania dna i precyzji tych działań wybór padł na zaawansowaną sondę wielowiązkową SeaBat 7125, umożliwiającą skuteczne pokrycie dna w pasie szerokości 350-400m. Sonar holowany, oczywiście również znalazł się na pokładzie, jednak stanowił on jedynie rezerwę na wypadek awarii, jak też zostałby użyty celem uzyskania szczegółowego obrazu wraku w przypadku odnalezienia okrętu podwodnego o parametrach zbliżonych do poszukiwanego ORP Orzeł. Użycie tego sonaru w zasadniczej części poszukiwań wykluczone było zarówno z uwagi na niedokładności związane z brakiem możliwości dokładnego pozycjonowania pod wodą, jak również z uwagi na panujące warunki pogodowe. Ponadto posiadaliśmy na wyposażeniu sterowanego z pokładu robota podwodnego (ROV) wyposażonego w kamery i system oświetlenia, którego użycie zaplanowaliśmy na wypadek konieczności przeprowadzenia szczegółowej inspekcji któregoś z odkrytych wraków. Zrezygnowaliśmy natomiast w trakcie ekspedycji z możliwości schodzenia do wraków przez nurków i nie zabraliśmy na pokład niezbędnego w tym celu sprzętu, przeznaczając wolne miejsce na sprzęt hydrograficzny. Wynikało to założonych celów ekspedycji, jakimi było przeprowadzenie prac hydrograficznych w maksymalnym wymiarze, i jeśli nie odnalezienie, to przynajmniej maksymalne przybliżenie odnalezienia poszukiwanego okrętu.
Załadunek sprzętu na Chieftain’a w porcie Whitby przebiegł bez jakichkolwiek problemów, podobnie jak instalacja i uruchomienie aparatury badawczej precyzyjnie przygotowanej przez specjalistów z Instytutu Morskiego w Gdańsku.
Plan ekspedycji zakładał systematyczne przebadanie trzech niewielkich obszarów o wielkości 1-2 mil morskich w pobliżu raportowanych pozycji zalegania wraków w pewnym oddaleniu od miejsca ataku, na obrzeżach obszaru wyznaczonego granicami błędu nawigacyjnego. Ponadto, jak i w roku ubiegłym, zaplanowano przejście w pobliżu pozycji poza głównym obszarem poszukiwań, na których wedle zdobytych przez nas informacji znajdować się mogą wraki o parametrach zbliżonych do ORP Orzeł. Zasadniczą zaś częścią planu było rozpoczęcie systematycznego badania dna morskiego począwszy od sektora wyznaczonego wokół pozycji ataku lotniczego na okręt podwodny, którym jak zakładamy mógł być ORP Orzeł. Wielkość obszaru jaki mogliśmy zbadać zależna była od wielu czynników, począwszy od pływów, poprzez panującą pogodę, skończywszy wreszcie na warunkach samego ośrodka w miejscu pomiarów, nie bez znaczenia była także sprawność załogi statku z pokładu którego prowadziliśmy badania.
Jak mieliśmy się przekonać, najbardziej uciążliwą i niestabilną okazała się w czasie ekspedycji pogoda, zaś w 100 procentach sprawdził się zarówno sprzęt, jak i załoga Chieftain’a, która ponownie zaskoczyła nas swoimi umiejętnościami i precyzją. Początkowe etapy poszukiwań przebiegły zgodnie z planem. Niestety zmienność Morza Północnego i panującej na nim pogody zmusiła kapitana statku już w drugiej dobie poszukiwań do rozpoczęcia sztormowania i ucieczki w kierunku lądu, część ekipy natomiast do przydługich pogawędek z Posejdonem. Nasza determinacja znalazła chyba jednak uznanie w oczach Boga Mórz i już po kilkunastu godzinach wiatr zelżał, umożliwiając nam powrót do rozpoczętych badań. Eksplorację sektora dna w pobliżu pozycji ataku z 3 czerwca 1940 roku, wytypowanego jako najlepiej rokującego, rozpoczęliśmy z niewielkim opóźnieniem, aczkolwiek w pierwotnie zaplanowanych granicach. Skanowanie sondą wielowiązkową przebiegało z prędkością około 4-5 węzłów, która pozwalała nam na uzyskiwanie czytelnego obrazu dna i jego badanie z dostateczną precyzją, taką aby uniknąć ominięcia lub przeoczenia obiektów o charakterystyce zbliżonej do poszukiwanego wraku okrętu podwodnego lub jego pozostałości. W miarę ustabilizowana, choć nadal nieco niespokojna pogoda umożliwiła nam kontynuowanie badań dna morza w centrum obszaru przez ponad cztery doby. Prace oczywiście prowadzone były w cyklu całodobowym, pochwała za wytrwałość należy się naszym hydrografom, a zwłaszcza pozostającym bez przerwy za sterami Chieftain’a członkom brytyjskiej załogi, od których nie usłyszeliśmy słowa skargi. Przeciwnie, w chwilach znużenia podnosili nas na duchu swoim zapałem i zaangażowaniem.
Przeprowadzone prace pomiarowe w pierwszym fragmencie zaplanowanego do metodycznego sprawdzenia rejonu nie doprowadziły do odnalezienia miejsca spoczynku wraku ORP Orzeł. Podkreślić jednak należy – zważywszy na kształt badanego obszaru wytyczonego ze względów ekonomiki poszukiwań jako wydłużony prostokąt – iż, w pewnych zakresach dokonaliśmy eksploracji dna położonego jedynie w stosunkowo niewielkiej odległości od punktu współrzędnych raportowanego jako miejsce domniemanego ataku na ORP Orzeł. W toku całych prac pomiarowych udało się nam zbadać osiem wraków różnego rodzaju statków i okrętów, ponadto dokonaliśmy przejścia nad zbadanym już wcześniej przez Polską Marynarkę Wojenną wrakiem brytyjskiego okrętu podwodnego HMS J6, który posłużył nam do ostatecznej kalibracji aparatury pomiarowej, a to z uwagi na podobną wielkość do poszukiwanego okrętu, bardzo zbliżone głębokość i parametry ośrodka w miejscu zalegania tego wraku oraz w obszarze poszukiwań. Wśród 8 zbadanych w czasie ekspedycji wraków znalazły się dwa okręty podwodne, jednakże jak się okazało, o parametrach technicznych znacznie odbiegających od ORP Orzeł. Pozostałe zbadane wraki to jednostki nawodne w różnym stopniu zachowania. Jakość uzyskanych obrazów tych wraków w dużej mierze uzależniona była od stanu morza panującego w chwili dokonywania pomiarów, jak i ilości przejść nad wrakiem, które z uwagi na oszczędność czasu, po negatywnej identyfikacji zmuszeni byliśmy minimalizować. Mimo tego, uzyskane za pomocą sondy wielowiązkowej obrazy wraków po ich opracowaniu przez kolegów z Instytutu Morskiego cieszą oko, rozbudzając wyobraźnię nie tylko nurków i miłośników marynistyki.
W toku przeprowadzonej ekspedycji zrealizowaliśmy w 100 procentach zaplanowane na tym etapie prace badawcze, potwierdziliśmy nasze możliwości techniczne i organizacyjne przeprowadzenia takich badań, jak i uzyskaliśmy ważny efekt w postaci wykluczenia zbadanego obszaru dna jako potencjalnego miejsca spoczynku wraku ORP Orzeł. Obszaru nie małego, gdyż zbadana powierzchnia dna wynosząca ok. 150 km2 przewyższa łączną powierzchnię Gdyni i Sopotu, choć stanowi jedynie wycinek dna morskiego przewidzianego finalnie do zbadania.
Mając powyższe na uwadze, po chwili wytchnienia i krótkim czasie na podsumowanie wyników ekspedycji, przystępujemy do planowania i organizacji kolejnego etapu poszukiwań, o których będziemy na bieżąco informować na stronach Santi Odnaleźć Orła. Tymczasem zapraszamy do galerii celem zapoznania się z relacją fotograficzną z przebiegu ekspedycji oraz z wynikami naszych tegorocznych działań.
httpvh://www.youtube.com/watch?v=hVyUMhlE_dg
You must be logged in to post a comment.